4 powody, dla których gigantom opłaca się dawać nam aplikacje za darmo

fot. © imagecore - bank zdjęć Fotolia.com

fot. © vege - bank zdjęć Fotolia.com

fot. © vege – bank zdjęć Fotolia.com

Coraz więcej aplikacji i innych programów tworzonych przez wielkie koncerny informatyczne jest nam udostępnianych za darmo. Jak wiadomo, nic na tym świecie nie jest za darmo, więc jaki to ma sens? Okazuję się, że jednak ma.

Być może już niedługo młodsi użytkownicy urządzeń mobilnych będą zaskoczeni faktem, że jeszcze tak niedawno ich starsi koledzy płacili prawie za każdą aplikację, system operacyjny czy inną usługę oferowaną w świecie technologii. Nadchodzą jednak czasy, kiedy większość aplikacji, a nawet najnowszy system operacyjny Microsoftu, będzie oferowanych za darmo. Ktoś może zapytać gdzie tu sens i logika? Przecież, ktoś musiał takowy system czy aplikację napisać, wdrożyć, rozreklamować, dystrybuować czy zapewnić stałe zaplecze techniczne. Są to przecież ogromne koszty. Jeżeli więc produkty te są darmowe, to na czym mają zamiar zarabiać tacy giganci, jak Google czy Microsoft?

Oto cztery rzeczy, które pozwalają firmom na oferowanie darmowych produktów, a które i tak pozwolą im na nas zarobić:

1. Dane osobowe to dobra waluta

Co prawda, na aplikację nie wysupłamy ani grosza z naszego portfela, jednak zapłacimy (i to dosyć słono) swoimi danymi. Geolokalizacja, historia przeglądania, opuszczone zakupy, treści maili itp., pozwalają stworzyć specjalnie dla nas skrojony zestaw reklam, które trafią do nas w ciągu korzystania choćby z najpopularniejszej przeglądarki Google Chrome czy wyszukiwarki tej samej firmy. Z pewnością zauważyliśmy, że reklamy kontekstowo dobierane do naszych zainteresowań zalewają nas w ciągu surfowania po sieci. A to jest bardzo lukratywny rynek, na którym można zarobić gigantyczne pieniądze, a w dodatku rynek ten ciągle będzie się powiększał.

2. Odbieranie zysków konkurencji

Możemy zaobserwować, że walka pomiędzy największymi gigantami w świecie najnowszych technologii coraz bardziej się zaostrza. Google i Microsoft prześcigają się w oferowaniu darmowych rozwiązań. W dodatku wzajemnie wprowadzają sobie “konie trojańskie” tak jak ostatnio gigant z Redmont, który udostępnił darmowy mobilny pakiet Outlooka. Szczególnie jest on chwalony przez użytkowników iOSa i – jak się dodatkowo okazuje – usługa Microsoftu pozwala na bardzo wygodne przeglądanie gmailowego konta. Jednak mobilny Outlook blokuje wyświetlanie reklam oferowanych przez Google. I właśnie odbieranie zysków rynkowemu rywalowi zdaję się być celem takiego postępowania. Trzeba przyznać, że rozwiązanie sprytne, a jednocześnie “czyste”.

3. Wizerunek w głowach konsumentów

Z tym związana jest także sprawa promocji i tworzenia reputacji firmy. Rywalizacja na darmowe aplikacje między gigantami pokazuje troskę o użytkowników, udostępnianie coraz większej ilości nowych rozwiązań i budowanie stałych relacji z klientami. Jest to oczywiście złudne wyobrażenie, za którym stoją potężne pieniądze i gra o rynki wpływów.

4. Eliminowanie mniejszych konkurentów i symbioza dużych korporacji

I jeszcze co do budowania relacji z klientem. Oferowanie coraz większej liczby darmowych produktów i prześciganie się w oferowaniu najnowszych rozwiązań, większej przestrzeni dyskowej (Google Drive vs OneDrive), nowych map (Google Maps vs Bing Maps), poczty elektronicznej (Gmail.com vs Outlook.com) i wielu innych z pewnością napędzają konkurencję. Pomimo zwiększenia kosztów tworzenia i utrzymywania tak szybko zmieniających się produktów, potencjalne zyski i tak wielokrotnie przewyższą koszty. A przy okazji wyeliminują potencjalnych konkurentów rynkowych, co prawda mniejszych, ale mogących “podbierać” klientów, szczególnie tych biznesowych. Jednak wzajemnie giganci tacy jak Google, Apple czy Microsoft z pewnością nie doprowadzą do upadku żadnego z nich – wszystkie te korporacje żyją w symbiozie i każda z nich potrzebna jest drugiej do przeżycia.

gmail-vs-outlook-100035851-gallery

Wydaję się, że ta rywalizacja na darmowe produkty i usługi jest bardzo korzystna dla ich użytkowników i potencjalnych klientów. Jednak niech nam się nie wydaje, że korzystamy z czegoś zupełnie za darmo. Co prawda, nie wydamy na takie produkty ani grosza, jednak zapłacimy światowym gigantom swoją prywatnością. Oburzające? Chyba już nie, ponieważ nadeszła pora na to, aby się z tym pogodzić. Jedyne co możemy zrobić to zmuszać tych potentatów (podobnie jak ostatnio uczynił to Komisarz ds. Informacji w Wielkiej Brytanii) do korzystnego dla nas gospodarowania naszymi danymi. W takim przypadku klient będzie zadowolony, a firmy zarobią na nas w sposób transparentny i uczciwy.


Bądź na bieżąco!
Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.