Tańszy abonament za zgody marketingowe – czy to zgodne z prawem?

fot. © zacky24 - bank zdjęć Fotolia.com

Od dawna wiadomo, że umowy należy czytać uważnie, zwłaszcza tam, gdzie są liczne gwiazdki i drobny druczek. A już szczególnie wtedy, gdy zapisy dotyczą naszych danych osobowych. W tym wypadku dostawcy usług telekomunikacyjnych potrafią nieźle namieszać.

Hipoteza: W reklamach, na broszurach informacyjnych i regulaminie operatorów sieci komórkowych widnieje kwota abonamentu, którą zapłaci klient decydując się na dany pakiet usług. Tak? Jak się okazuje nie zawsze.

Te proponowane i reklamowane kwoty wyliczone są już z przyznanym rabatem. Taki rabat można otrzymać np. za korzystanie z faktury elektronicznej. Wydaje się, że to nic złego. Nie tylko jesteśmy eko, ale jeszcze otrzymujemy rabat od podstawowego abonamentu w wysokości np. 5 zł. Jeśli jednak umowa podpisywana jest na firmę, która wszystkie faktury musi gromadzić w formie oryginalnych, papierowych faktur sytuacja się komplikuje. Po rezygnacji z tego rodzaju usługi abonament wraca do swojej pierwotnej wysokości, która nie była prezentowana dotychczas firmie w żaden sposób.

Kolejne złotówki, np. 5 zł w T-Mobile czy 5,99 zł w Play, zostają dodane do abonamentu w przypadku, gdy nie wyrazi się zgody na przetwarzanie i udostępnianie danych osobowych. Oznacza to, że po zgłoszeniu się do operatora, wybierając podaną w regulaminie kwotę abonamentu, np. 49 zł miesięcznie, jednak nie wyrażając zgody na przetwarzanie danych osobowych, abonament wzrasta. Choć to nie duża kwota wcale nie oznacza, że mało ważna. Ponieważ nie sam rabat, a właśnie kryjące się za nim zgody marketingowe, stanowią źródło problemu.

Na co godzimy się w zamian za 5 zł?

Na podstawie zapisów w regulaminie T-Mobile, wiadomo, że zgodę wyrazić można na otrzymywanie drogą elektroniczną, czyli poprzez smsy, mmsy czy e-mail informacji handlowych. Ale na tym nie koniec. To także zgoda na przetwarzanie danych dotyczących wizerunku, wzrostu w centymetrach, koloru oczu oraz adresu zameldowania. To dane, które znajdują się w starym wzorze dowodów osobistych. Na tym jednak nie koniec. Operator bowiem nie jest jedynym podmiotem, który z tych danych może korzystać. Zapis jasno informuje, że dane osobowe będą przetwarzane także przez „Partnerów” operatora. Nie wiadomo jednak, jakie firmy objęte są mianem „Partnerów” i jakiego typu treści ofert handlowych będziemy otrzymywać po wyrażeniu takich zgód. Tracimy więc częściową kontrolę nad naszymi danymi.

Czy to legalne?

Tego rodzaju zapisy funkcjonują już od jakiegoś czasu wśród większości operatorów komórkowych, a prezentowane oficjalnie ceny są już tymi po rabatach. Dlaczego operatorzy decydują się na taki zabieg? – Na otrzymywanie tego rodzaju informacji decyduje się automatycznie większość klientów, dlatego też promocje prezentowane w materiałach reklamowych uwzględniają już końcową cenę – mówi Piotr Żaczko z Biura Prasowego T-Mobile.

Choć to niespecjalnie przekonywująca argumentacja, niestety tego rodzaju zapisy są zgodne z prawem. – Co do zasady, dopuszczalna jest sytuacja, gdy podmiot, w zamian za swoje świadczenie polegające na wyrażeniu zgody na przetwarzanie danych osobowych w celach marketingowych, otrzymuje od adresata takiej zgody określone świadczenie wzajemne, w tym przypadku rabat na usługi– mówi Dawid Piekarz, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej. – Należy jednak pamiętać, iż informacje o warunkach umów a także same warunki umów powinny być sformułowane w sposób jasny i czytelny, który nie wywołuje konfuzji po stronie konsumenta. W związku z powyższym w przypadku tabel opłat prezentowanych w ofercie lub cennikach usług dostawca usług powinien jasno określić wysokość oferowanej ceny i warunki w jakich przyjmie ona wskazaną wartość. Oznaczenie ceny w sposób, który mógłby wprowadzać konsumentów w błąd, poprzez niewyraźne i nieczytelne zastrzeżenie, że cena o określonej wysokości jest oferowane w jedynie pewnych warunkach może być uznana za nieuczciwą praktykę rynkową polegającą na wprowadzeniu konsumentów w błąd i jednocześnie naruszać zbiorowe interesy konsumentów – dodaje Piekarz.

Zatem i w tym przypadku, po raz kolejny okazuje się, że umowy należy zacząć czytać od gwiazdek.


Bądź na bieżąco!
Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.