Google to nie tylko wyszukiwarka, Android i międzynarodowe afery dotyczące prywatności. To także nowe technologie, nie tylko w kategorii gadżetów i internetu. Przyszła kolej na usługi medyczne.
Spokojnie, jeszcze jakiś czas w gabinecie lekarskim będziemy widzieć lekarza a nie zestaw czujników wykrywających infekcje i choroby. Jednak w czynnościach, które nie wymagają interwencji lekarza idzie nowe. Choćby w pobieraniu krwi.
Badanie w zegarku?
Nie chodzi o tą pobieraną w laboratoriach i przychodniach, ale o utrapienie diabetyków. Ciągłe kłucie w opuszki palców (bardzo często obolałe i opuchnięte) to niemiły przymus każdego chorego. Okazuje się, że już nie trzeba będzie kupować w aptekach igieł i aparatów do pomiarów. Google opatentowało bezigłowy system pobierania krwi. Technologia polega na wpompowaniu sprężonego powietrza do specjalnej komory, w której znajduje się mikrocząsteczka. Ta wprawiona w ruch, nakłuwa w niezauważalny sposób skórę, a mikrokropelka krwi, która znajdzie się na jej powierzchni zostaje z powrotem “wessana” do urządzenia. To w znacznym stopniu ułatwiłoby życie cukrzykom, a umieszczenie całego systemu w smartwatchu lub innym “wearable’u” byłoby wygodne, ergonomiczne i pozwalałoby na automatyczny zapis wyników.
Co dalej?
No dobrze, ale podobnie przełomowych technologii i wynalazków w historii Google było niemało, a na rynek dostępny dla zwykłych zjadaczy chleba trafiło tylko kilka. Z informacji wynika, że Google szuka partnerów, którzy pomogą wprowadzić wynalazek na rynek. Nadzieją może być sukces Elizabeth Holmes, która opracowała system pobierania krwi oparty na “nanotenderach” bezinwazyjnie pobierających niewielkie ilości krwi. Taką próbkę wystarczy wysłać do laboratorium, a wyniki możemy otrzymać już po 4 godzinach. U nas niestety tej nowinki nie widać nawet na horyzoncie, jednak za Oceanem robi furorę. I przynosi miliardowe zyski twórczyni.