Wielka Brytania nie próżnuje w czasie panującej pandemii. Na początku tego tygodnia rząd poinformował, że zacznie testować samochody samobieżne, e-hulajnogi i drony w wybranych obszarach kraju.
Urządzenia typu e-hulajnogi, drony i samochody samobieżne to gorący temat ostatnich lat. Jedni są ich zwolennikiem, inni wręcz trzymają się od nich z dala. Do tych drugich z całą pewnością nie należy Wielka Brytania, która właśnie zabiera się do testów. Jak twierdzi serwis thenextweb.com, będą one obejmowały cztery strefy: Portsmouth i Southampton, West of England Combined Authority, Derby i Nottingham oraz działająca już strefa transportowa West Midlands Future of Transport.
Pojazdy do testów
Mowa tu oczywiście o hulajnogach i samochodach samobieżnych. Biorąc pod uwagę ten pierwszy środek transportu, rząd w Wielkiej Brytanii postanowił zbadać tę kwestię i w taki sposób uregulować kwestie prawne, aby poruszanie się nimi było bezpieczne i legalne. Jak czytamy, kwestia ta obejmuje nie tylko przepisy ruchu drogowego, ale również ubezpieczenia oraz wieku użytkownika takiego sprzętu. Na ten moment, w Wielkiej Brytanii nie wolno poruszać się na hulajnodze po chodniku, dlatego tak ważne jest zastanowienie się i przeprowadzenie testów tam, gdzie jest to tylko możliwe.
Innymi pojazdami, które rząd w Wielkiej Brytanii wziął pod lupę są samochody samobieżne. W fazie testów, samochody te będą przewozić ludzi między lotniskiem w Bristolu a otaczającym regionem. Na ten moment, rząd mówi o poprawie sposobu płatności i planowania podróży. Niestety nic więcej w tej kwestii nie jest wiadomo, gdyż jak same władze twierdzą, wydawanie jakiejkolwiek opinii w tej kwestii byłoby uznawane nie jako fakt, a spekulacje.
A co z dronami?
W Polsce mamy już za sobą pierwsze próby transportu krwi za pomocą drona. Jednak Wielka Brytania chce iść o krok dalej i za jego pomocą usprawnić działania służb medycznych. Według rządu, taki zabieg może skrócić czas podróży medykamentów oraz przyspieszyć diagnozę. Jeżeli testy wyjdą pomyślnie, dron stanie się środkiem transportowym dla zestawów chemioterapeutycznych.
Czy plany te są odważne? Według nas nie, a nawet wręcz przeciwnie, świadczą one o rosnącej świadomości zapotrzebowania na tego typu urządzenia. Trzymamy mocno kciuki za Wielką Brytanię i mamy nadzieję, że już niebawem Polska również weźmie z niej przykład w tej kwestii.